Strony

niedziela, 11 września 2016

Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu



Dziecko dla matki jest jednym z największych skarbów jakie mogła sobie wymarzyć. Podarowała mu życie i pragnie prowadzić go przez nie w jak najlepszy sposób. Maisie należy do takich właśnie osób, mimo że zawsze miała pod górkę pod wieloma względami. Nic nie jest łatwe, gdy posiada się męża kata, chorą matkę oraz problemy finansowe przez które trzeba ciężko pracować całymi tygodniami, by utrzymać dwoje nastoletnich dzieci. Niestety czasami zdarzają się jeszcze tragiczniejsze wydarzenia i jednym z nich jest śmierć szesnastoletniego Jeremy'ego. Codzienne obwinianie się o utratę dziecka prowadzi zrozpaczoną matkę każdego dnia coraz bardziej w dół. Lata mijają, natomiast złamane serce Maisie nie potrafi zapomnieć o chłopcu, który każdego dnia wprowadzał do domu radosną atmosferę. Nadchodzi ten dzień. Dzień, gdzie trzeba wyrzucić z siebie uczucia, kotłujące się przez dwadzieścia lat. Mimo, że nie jest łatwo mówić o takich rzeczach, matka nieżyjącego chłopca wchodzi na podium po czym zaczyna opowiadać każdy szczegół z własnego życia. Nie ma to na celu wymusić współczucie wśród widowni, ale Maisie pragnie swoją przemową pomóc innym, by ci nie popełnili takich samych błędów jak ona sama.


Moja ocena: 9/10


Co mogę powiedzieć na temat tej książki? Jedynie wielkie: "WOW!". Nigdy przedtem nie miałam styczności z tą autorką, mimo że bardzo wiele osób chwaliło sobie "Ostatnie dni królika". Dzisiaj wiem, że będę musiała nadrobić tę lekturę, ponieważ pisarka ma cudowny talent do manipulowania (oczywiście, w tym dobrym sensie) czytelnikiem.
Anna McPartlin porusza w tej lekturze wiele kontrowersyjnych tematów, np. przemoc domowa. Przez to też, nie mogę zaliczyć czytania historii do łatwych, ponieważ trzeba było mocno się skupić, by każde wydarzenie ułożyć sobie odpowiednio w głowie, a następnie dokładnie je przemyśleć. Autorka w świetny sposób ukazała przebieg strasznych wydarzeń pomiędzy Maisie, a jej partnerem. Teraz, gdy o tym myślę, nie mogę sobie wyobrazić jak musiała cierpieć cała rodzina przez tyrana, który nie potrafił zapanować nad własną agresją.
Bohaterowie "Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu" niesamowicie zauroczyli mnie swoją naturalnością. Nie mamy tu do czynienia w osobami idealnymi, bez wad, lecz z kimś całkowicie zwyczajnym za co daję naprawdę duży plus. Kiedy odłożyłam książkę na półkę zaczęłam się nad wszystkim dokładnie zastanawiać i to dłuższym namyśle stwierdziłam, że z każdą osobą z lektury czuję się w jakiś sposób związana. Co mogłabym powiedzieć o Maisie? Na początku myślałam, że będzie to kobieta, która przez całą książkę będzie jedynie użalać się nad sobą, jeśli mogę to w taki sposób ująć. Na szczęście niesamowicie pozytywnie mnie zaskoczyła! Jest to osoba jaka potrafi wziąć się w garść i wygarnąć wszystko co myśli przy dużej publiczności, co dla mnie byłoby chyba rzeczą niewykonalną.
Tak jak napisałam na początku, książka ta nie należy do powieści łatwych, przy których możemy się wyluzować. Porusza ważne tematy jakie dają nam do myślenia nawet wiele godzin po odłożeniu "Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu" na półkę. Nie wiem co mogłabym więcej na ten temat napisać. Historię zranionej matki czytałam jednym tchem i ciężko było mi ją zakończyć. Uważam, że Anna McPartlin na talent do tego, by w jakiś sposób wpłynąć na czytelnika i dać mu do zrozumienia, że zawsze jest szansa, by zmienić swoje życie. Dla mnie jest to coś cudownego i godnego naśladowania. 

4 komentarze:

  1. uwielbiam czytać i ta książka wydaję mi się odpowiednia na jesień jak i dla mnie :)


    little-jay999.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  2. Też właśnie muszę nadrobić "Ostatnie dni Królika". Co lepsze jednak, udało mi się ją ostatnio wypożyczyć z biblioteki i właśnie dzisiaj zaczęłam - póki co styl nadal pozostaje dla mnie świetny, lekki. Mam nadzieję na sporą dawkę wzruszeń. ;)
    Pozdrawiam,
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę że mogłaby spodobać się i mi, i mojej mamie dlatego napewno jej polecę.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie słyszałam o tej książce. Nie przepadam za takiego typu lekturami, jednak widząc wiele pozytywnych opinii na blogach, chyba jednak się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń