"Maybe you and I will have to learn how to live - if we survive this war."
"Wieża świtu" początkowo miała być krótką nowelką, w której pokrótce dowiedzielibyśmy się co dzieje się u Chaola oraz Nestryn. Oczywiście autorka rozpisała się jak tylko mogła, tworząc niezłą cegłę na wzór poprzednich części serii "Szklanego tronu". Wiele osób (w tym ja) zastanawiało się czy to aby na pewno dobry pomysł i dzisiaj wspólnie się temu przyjrzymy!
Chaol Westfall początkowo uznawany był przeze mnie jako postać dosyć ważną, która odgrywała istotną rolę w życiu zabójczyni. Niestety, ale każda kolejna część utwierdzała mnie w przekonaniu, że mężczyzna ten jest jedną z bardziej irytujących postaci w całej serii, dlatego gdy dowiedziałam się o "Wieży świtu", miałam naprawdę mieszane uczucia. Coś z tego wyszło i czy książka ta jest w ogóle potrzebna?
Akcja "Wieży świtu" dzieje się równolegle z akcją "Imperium burz". Tym razem nie spotkamy tutaj naszych poprzednich bohaterów, ponieważ książka ta skupia się szczególnie na chorym Chaolu. Autorka postawiła w swojej lekturze na zgłębienie się w uczucia mężczyzny oraz jego przeszłość, dzięki czemu mamy możliwość porządnie zapoznać się z byłym kapitanem. To sprawiło, że z irytującego mnie małpiszona, z każdą kolejną kartką stawał się na nowo istotnym i przede wszystkim porządnym bohaterem, którego mogłam kolejny raz pokochać.
Oprócz dokładnego zapoznania się z Chaolem, w książce spotkamy wielu nowych bohaterów, nowe niesamowite miejsca, które wprowadzają niezwykłą świeżość do powieści. Uważam, że wszystko zostało w bardzo ładny, ciekawy sposób rozwinięte przez Sarah J.Maas, natomiast lekkie oderwanie się o Celaeny czy Rowana było mi potrzebne. W końcu nie tylko oni są ważni w tej historii!
Początek książki rozwijał się dość spokojnie, powoli przez co czasami miałam lekkie wątpliwości co do sensu pisania takiej obszernej księgi! Na szczęścia każdy kolejny rozdział, każda przeczytana kartka zachwycała mnie coraz bardziej, by wreszcie bez reszty wciągnąć mnie w wir niesamowitych wydarzeń. Jak na okrutną Maas przystało - książka przepełniona jest humorem, dobrze wykreowanym światem i postaciami, szczęśliwymi momentami, na których myśl uśmiech pojawia mi się na ustach, ale także smutnymi chwilami wywołującymi płacz u takich mięczaków jak ja.
Uważam, że "Wieża świtu" to książka naprawdę warta polecenia, po którą TRZEBA sięgnąć przed ostatecznym finałem powieści. Na początku były wątpliwości czy to na pewno potrzebne, jednak dzisiaj mogę wprost podziękować autorce za stworzenie czegoś nowego, ale równie niesamowitego jak poprzednie części serii!
A wy co o niej uważacie? Należycie do tej zachwyconej strony czy wręcz przeciwnie? :)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Uroboros!
Jestem ciekawa całej tej serii, ponieważ nadal jest przede mną. Ale ciągle boję się zawodu i jakoś tak wychodzi, że jej unikam. xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
O właśnie! Może zacznę inną serię autorki. Powiedz mi, czy jest podobna do Dworów, czy to całkiem inny pomysł i poziom?
OdpowiedzUsuńGeneralnie przez połowę książki miałam wątpliwości, czy to aby konieczne. Dopiero z czasem, kiedy wątki przeniosły się na temat Valgów, to uznałam, że ok - w końcu coś.
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie serii i całe szczęście, że jest tak bardzo rozbudowana bo czyta się naprawdę szybko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia z mowmikate
Ta książka jest tak pięknie wydana. Cudo. Jak przeczytam cały "Szklany Tron" to biorę się za "Wieże Świtu" z perspektywy Chaola ❤️
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Książkowa Przystań
Wzięłam ją do recenzji, bo myślałam, źe to osobna książka niepołączona z cyklem. Myliłam się :( Zdecydowanie bardziej docenie ją, jak przeczytam już całą serię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
Biblioteka Feniksa