Dziś kolejna recenzja!
Powiem szczerze, że książka którą wam teraz pokażę nie jest żadną nowością. Zapewne każdy o niej słyszał, ponieważ ekranizacja była naprawdę bardzo mocno nagłaśniana.
Chodzi mi o lekturę autorstwa Cecelii Ahern pt. "Love, Rosie". Najbardziej zdziwiła mnie forma jej pisania, ponieważ cała treść pokazana jest jako listy, e-maile czy sms-y dwójki najlepszych przyjaciół już od najmłodszych lat. Nie spodobało mi się to, no ale starałam się nie zwracać na to większej uwagi. Głównych bohaterów poznajemy w momencie kiedy to siedzą w szkolnej ławce oraz podsyłają sobie liściki w tajemnicy przed rówieśnikami i nauczycielką. Lata mijają i wreszcie nadchodzi okres nastoletni, a następnie wczesna dorosłość. Życie Rosie komplikuje się kiedy to zachodzi przez przypadek w ciążę, z kolegą, którego nienawidzi, natomiast Alex musi wyjechać do Ameryki ze świadomością, że już nigdy może nie spotkać swojej ukochanej przyjaciółki. Pozostaje im jedynie pisanie pojedynczych wiadomości, które niestety powoli oddalają ich od siebie. Córka Rosie powoli dorasta bez ojca, natomiast Alex bierze ślub z poznaną za granicą kobietą. Samotna matka nie potrafi pogodzić się ze świadomością, że mogła jedynie patrzeć jak tamta dwójka się kocha. Sama miała faceta, lecz zdaniem Alexa w żaden sposób nie zasługiwał na jej uwagę. Czas nadal mija strasznie szybko, pojawiają się nowe problemy po każdej ze stron. Pewnego dnia mężczyzna proponuje jej przeprowadzkę wraz z córką do USA, gdzie mogliby razem zamieszkać. I właśnie w tym momencie rzuciłam tę książkę głęboko w kąt ze zdenerwowania. Rosie na początku była bardzo miłą postacią, która w pewien sposób pogubiła się życiu. Za wszelką cenę pragnęła odzyskać przyjaciela, jednak kiedy było to możliwe całkowicie rezygnowała uważając iż jest do niczego itp. Raczej każdy człowiek chciałby zbliżać się, a nie oddalać od przyjaciela, więc kompletnie nie rozumiem zachowania tej bohaterki. Ciągłe niezdecydowanie, rezygnacja okropnie irytuje mnie w takich książkach. Na początku cieszyłam się, że mogę ją wreszcie przeczytać, lecz specyficzna forma pisania, dość nudna fabuła oraz okropna bohaterka sprawiły, że nigdy do niej nie wrócę.
Moja ocena: 4,5/10
A jakie jest wasze zdanie na jej temat?
Uwielbiam te książkę :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie przypadła Ci do gustu :(
Buziaki
http://coraciemnosci.blogspot.com/
Słyszałam o tej książce, lecz jeszcze jej nie czytałam. Nie wiem czy podzielę Twoje zdanie :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę postanowiłam przeczytać. Może mi się bardziej spodoba?
Pozdrawiam.
Ojej, ja dość polubiłam tą pozycję. Szkoda, że Tobie się nie spodobała :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Julka z bloga karmeloweczytadla.blogspot.com
Znowu to zrobiłam! Obejrzałam film, dlatego nie bardzo mnie ciągnie do tej powieści... Mimo wszystko filmowa historia mi się podobała:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńIch perspektywy
Historia mnie intryguje, dlatego mimo wszystko przeczytam. Film zapowiada się całkiem nieźle, bo obejrzałam trailer, ale obiecałam sobie, że nie będę go oglądać, dopóki nie będę miała za sobą powieści Ahern. Szkoda, że Ci się nie spodobała :(
OdpowiedzUsuńOjej, jaka negatywna ocena! Ja szczerze nie przeczytałam "Love, Rosie" (i raczej nie zamierzam, nie mam czasu na takie książki XD), za to oglądałam dla odprężenia ekranizację i jak na romansidło bardzo mi się podobała. Choć może to zasługa Sama Clafina... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://czytamwiecjestemcaxianelim.blogspot.com/2015/12/anelim-ma-depresje-czyli-tea-book-tag.html?m=1
Czytałam i uwielbiam. Dziwię się, że Tobie się nie podobała, ale w końcu każdy ma inne gusta ;) Pozdrawiam♥
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Szkoda, że nie przypadła ci do gustu. Mi się bardzo podoba.:)
OdpowiedzUsuńczasdlaksiazki.blogspot.com
A ja i tak nie przeczytałam tej książki. Widziałam tylko filma...
OdpowiedzUsuńKocham tą książkę, naprawdę szkoda, że ciebie nie oczarowała. Też robiłam jej recenzje i dałam jej chyba 10/10, jeżeli się nie mylę ;) Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Zaczęłam w październiku i jakoś tak przerwałam... Chyba dopiero w nowym roku dokończę. Mam nadzieję, że mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńksiazki-pandy-i-kawa.blogspot.com
O książce, szczerze mówiąc, usłyszałam dopiero od Ciebie. Jednak myślę, że nie zraziłabym się formą pisania. A irytujące bohaterki - przez wiele książek z takowymi przebrnęłam i powiem, że po skończeniu byłam z siebie dumna, że nie rzuciłam książką w kąt czy na półkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
zakurzone-zapiski.blogspot.com
Nie czytałam książki, ale oglądałam film. Wydaję mi się, że to raczej nie moja bajka, taka książka. Jestem tradycjonalistką. Czasami czytam na tablecie, ale ogólnie wolę zwyczajne książki :P Pozdrawiam i zapraszam do siebie :D
OdpowiedzUsuńHmm... oglądałam film i do przeczytania książki mi nieśpieszno. Jak ekranizacja trochę zatrze mi się w pamięci, to wtedy sięgnę po książkę. Jednak mam nadzieję, że bardziej mi się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
houseofreaders.blogspot.com
Nie czytałam, ale do tego typu książek jestem sceptycznie nastawiona i aby je przeczytać potrzebuję mieć odpowiedni humor :P Jeszcze po nią nie sięgnęłam, ale pewnie kiedyś to zrobię i znając życie: nie spodoba mi się.
OdpowiedzUsuńMam na półce. Świetna książka. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę książkę. :)
OdpowiedzUsuń