wtorek, 28 czerwca 2016

Jak zmienił się blogger książkowy?


Ostatnio zauważyłam dość dziwną, ale też zarazem smutną rzecz jaka dzieje się na naszych blogach. Jestem tu prawie od roku, ale w ciągu tego czasu miejsce to zmieniło się nie do poznania - moim zdaniem na gorsze. Oczywiście nie bierzcie sobie tego co napiszę bardzo do serca, ponieważ jest to tylko moje zdania, z którym oczywiście nie wszyscy muszą się zgadzać.



1. Brak reklam=brak odwiedzin na blogu 
Nie mogę niestety powiedzieć, że Między Półkami jest blogiem znanym - jeszcze. Początkujący bloggerzy odwiedzają dużą ilość innych stron, aby tam w lekki sposób się zareklamować, że tak powiem. Kiedyś długi czas siedziałam na komputerze, by rozpowszechnić swój blog, jednak z czasem ograniczyłam nieco Internet. Przykro jest mi to przyznać, ale dzisiaj każdy ma gdzieś pracę początkującej osoby, która chcę się jakoś wybić. Jeszcze kilka miesięcy temu widziałam pod postami dość dużą ilość komentarzy, natomiast w dniu dzisiejszym? Musiałabym 24/7 siedzieć przed monitorem i wstawiać linki Między Półkami gdzie się da w celu zdobycia zadowalającej liczby komentarzy.

2. Nie doceniamy czyjejś pracy
Jeżeli piszemy bloga, prowadzimy kanał na YouTube itp., nie robimy tego tylko dla własnego użytku. Zazwyczaj chcemy, aby ludzie ze świata odwiedzali dane strony i w jakiś sposób docenili nasz trud jaki włożyliśmy w stworzenie tego. Trochę przykre jest dla mnie, gdy wchodzę na świetny blog i widzę komentarze w stylu "Aha, no fajnie. Może kiedyś przeczytam.". Na własnym przykładzie wiem, że nie daje to w ogóle motywacji do dalszej pracy. W moim przypadku uwielbiam, gdy ktoś napisze dość długi komentarz - jest to po prostu przyjemne. Rozumiem to, że nie zawsze jesteśmy w stanie rozpisać się Bóg wie jak, ale zawsze można nieco się wysilić.

3. Hejty...
Jestem osobą, która wprost brzydzi się tzw. hejtami. Są również ludzie nieodróżniający własnego zdania od obrażania kogoś. Jeżeli ktoś wstawia na bloga recenzję książki, której ty nie lubisz - nie wchodź tam i nie krytykuj niepotrzebnie. Każdy z nas ma inny gust - ja mogę ocenić jaką lekturę na zero, a ktoś inny na dziesięć punktów - i jest to całkowicie normalna rzecz.

Pokrótce opisałam problemy, które najbardziej działają mi na nerwy. Zapewne znalazłoby się tego więcej, ale musiałabym jeszcze nieco poszperać na blogach. A wy co o tym sądzicie? Spotkaliście się kiedyś z jednym z tych spraw? Jak sobie z tym radzicie?

Zapraszam na Instagrama! KLIK

27 komentarzy:

  1. Pierwszy punkt jest jak najbardziej trafny. Sama widzę po własnych statystykach znaczną różnice pod ilością komentarzy kiedy staram się jakoś zareklamować bloga między tym, ile jest wpisów pod postem kiedy tego nie robię. Drugi punkt również jest dość często 'zmorą' bloggerów. Autorzy odnoszą wrażenie, że nikt nie czyta jego postów tylko napiszę kilka zdań, które pisze pod każdym postem po czym wkleja link do swojego bloga... Co do hejtów to moim zdaniem na blogach nie ma ich, aż tyle. Twórcy są o wiele bardziej narażeni na głupią krytykę na YT i innych portalach. Tutaj typowi hejterzy nie zaglądają tak często.
    http://wielopasja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, że dzisiaj tak siedziałam i właśnie mniej więcej to samo przyszło mi do głowy? Zwłaszcza ten pierwszy punkt. Na początku blogowania miałam sporo czasu i głównie siedziałam z nosem w ekranie i odwiedzałam różne blogi. Wtedy miałam masę wejść, a teraz? Nie ważne, czy dużo blogów odwiedzę, czy mało to jakoś aktywność się nie podnosi. Mam wrażenie, że coraz więcej osób po prostu pisze notki, ale już nie chce im się odwiedzać innych blogów(nawet tych, które obserwują). Chyba blogosfera zaczyna się robić leniwa. Co do drugiego punktu to różnie to wychodzi, gdy już przeczytam jakąś recenzję i się okazuje, że to książka nie dla mnie to nawet takim ,,marnym" komentarzem wolę zaznaczyć, że byłam i widziałam. :D A hejty to już w ogóle całkiem inna bajka, bo są osoby, które chyba posiadają bloga tylko po to by wytykać najdrobniejsze szczegóły w każdej książce, a potem wchodzą na inne blogi i dalej marudzą. Takie osoby najchętniej bym blokowała, ale się nie da. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm, no ja właśnie też zauważyłam coś podobnego, jeśli chodzi o punkt pierwszy. I w przypadku komentarzy, i wyświetleń. Kiedy rok temu założyłam bloga miałam więcej komentarzy i odwiedzin w stosunku do obserwujących niż teraz, kiedy blog jest w miarę popularny. Trochę mnie to boli, ale zaczęłam brać to mniej do siebie i mimo wszystko piszę i czytam, bo to uwielbiam. I jeśli zachęcę chociażby jedną osobę do przeczytana danej książki no to jestem zadowolona ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Reklama na początku to jest wielka frajda, ale potem dochodzimy do wniosku, że internet kradnie nam czas. Tutaj śmieszny filmik, a tam obrazek z słodkim kotkiem pomiędzy blogami. Hejt też jest niepokojącym zjawiskiem

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzeczywiście również zauważyłam takie zmiany. A w szczególności, że coraz mniej osób się udziela w komentarzach, chociaż widzę, że było dość dużo odwiedzin. Przyznaję się również, że też jako tako przestałam komentować mimo iż przeczytałam to co autor napisał.
    Wynika to częściowo z braku chęci, ale mam też swoje powody.
    Każdy chce być doceniany, ale sami już niezbyt potrafimy docenić i przez to są skutki, jakie są. Ja tam nigdy nie hejtuje, zazwyczaj pisze ,,szkoda, że się nie spodobała" lub ,,przykro, że się zawiodłaś" itp. :)
    Ach to życie bloggerowe. Prawda jest taka że najłatwiej jest na YT. Tam najwięcej osób się udziela. Łatwiej także zdobyć widzów itp.
    Najbardziej się też do tego przyczyniło powstawanie całej masy nowych blogów i jest ich teraz aż tyle, że ludzie nie koniecznie chcą się udzielać na wszystkich. :)
    Także to moja opinia. Bardzo fajnie, że to napisałaś. Dodam ten post do moich "Warto zajrzeć" na blogu.
    Buziaki :* Lost in books

    OdpowiedzUsuń
  6. Ha, masz trochę racji - blogger się zmienił. Ja miałam prawie 2 lata przerwy i po około roku od powrotu wciąż nie mogę się do niego przyzwyczaić. Mój blog nigdy nie był szeroko znany (za dużo geekowych rzeczy, tak myślę). Kiedyś ludzie chyba chętniej odwiedzali blogi innych i komentowali pod notkami. Niestety, hejty zdarzają się wszędzie. Ludzie jakoś nie mogą pojąć, że bez sensu jest psuć sobie nawzajem dzień

    OdpowiedzUsuń
  7. Z pierwszym punktem się zgadzam, choć mój blog tak właściwie nie opowiada tylko i wyłącznie o książkach. Kiedy nie jestem aktywna na innych blogach z jakiś przyczyn, to na moim blogu ruch po prostu maleje.
    Czasami kiedy czytam jakieś post, to nie potrafię go po prostu skomentować. Mogłabym napisać ten komentarz, ale wolałabym napisać coś sensownego zamiast dwóch słów "Fajna notka".
    Pozdrawiam
    Tutti
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój blog teraz też już nie jest tylko o książkach. U mnie nawet jak jestem trochę aktywna, to ruch mam malutki - już nie taki, jak dawniej, ale jest parę osób, które zagląda do mnie <3
      Tak, ja jeszcze często mam, że jak czytam czyjąś recenzję książki, która mocno mnie nie zaciekawi, to po prostu nie piszę komcia, bo "widzi mi się", że komć typu "nie dla mnie" to tak trochę za mało...

      Usuń
  8. Po własnych statystykach widzę,że coraz mniej osób do mnie zagląda i komentarzy jest bardzo mało.Zauważyłam,że nie tylko u mnie tak się dzieje i nie mam pojęcia dlaczego.. :/

    OdpowiedzUsuń
  9. pierwszy punkt odczułam na własnej skórze kiedy podczas sesji nie miałam czasu śledzić innych blogów, raz na tydzień wrzuciłam przygotowany wcześniej post. mnie zastanawia jeszcze coś innego - tydzień temu dodałam do paska bocznego dwie ankiety, od tamtego czasu było jakieś 200 odwiedzin, ale 0 głosów w ankiecie. trochę to przykre, bo dotyczy ona rocznicy bloga, na którą chcę zorganizować rozdanie lub booktour. w takim razie sama wybiorę książki. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobry wpis i nie sposób się z nim nie zgodzić. Poruszyłaś dosyć istotne problemy. Z pierwszym zgadzam się zdecydowanie, bo podobnie jest z moim Chaosem Myśli. Przez długi czas nie był to blog znany i nadal nie uważam, że jest jakoś bardzo rozpowszechniony w sieci. Staram się jak mogę, ale to nie zawsze przynosi skutek. No cóż - całe życia nie przesiedzę w internetach. ;)
    Co do drugiego punktu, podobnie lubię długie komentarze i sama staram się (chociaż nie zawsze mi to wychodzi) takie pisać. Bo to w końcu docenianie czyjejś pracy. :)
    Hejty... Hmm, tak nie lubię bezpodstawnej krytyki, ale jeżeli krytyka jest dobra, to nie mam nic przeciwko. Ale tylko jeżeli naprawdę ma sens.
    Pozdrawiam,
    Chaotyczna A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Zgadzam się całkowicie z pierwszym i drugi punktem. Kiedy zaczynałam przygodę z blogiem kilka miesięcy temu, faktycznie krążyłam po blogach, które mi się spodobały i komentowałam posty, a oprócz tego zaczynałam je obserwować, aby zdobyć przy tym liczbę czytelników. I faktycznie udało mi się to. Po miesiącu miałam już stałą listę blogów, które obserwowałam i które komentowałam, bo faktycznie podobały mi się recenzje czy posty i robiłam to regularnie, a odzew był widoczny po statystykach na moim blogu. W maju przyszedł czas zaliczeń na studiach, a w czerwcu pokonała mnie sesja i nie miałam nawet czasu przeczytać żadnej książki. Posty dodawałam sporadycznie, nie miałam czasu odwiedzać zaprzyjaźnionych blogów i wtedy zobaczyłam jak bardzo spadła ilość komentarzy czy wejść. W dalszym ciągu nie jest mała, ale jednak był to drastyczny spadek. I zrobiło mi się wtedy smutno, że blogerzy potrafią docenić czyjąś pracę dopiero, kiedy ta osoba pierwsza skomentuje ich wpis. A o komentarzach też szkoda gadać. Czasami są to zaledwie dwa, trzy słowa. Ja nie piszę może niezwykle rozległych komentarzy, ale zawsze dodaję coś od siebie, czym mnie zachęciła recenzja, czy lubię takie klimaty albo coś szybko napiszę, co skojarzy mi się z tą książką, ale rzadko zostawiam komentarze typu "Raczej po nią nie sięgnę, pozdrawiam (link do bloga)", bo sama takich dostawać nie lubię. Żałuję, że nie zaczęłam blogować wcześniej, kiedy było ciut inaczej.

    Pozdrawiam ciepło, bookworm :>

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie sytuacja wygląda trochę inaczej jeśli chodzi o punkt pierwszy - mało publikowałam bo niestety sesja mocno ograniczyła mój wolny czas, jednak liczba komentarzy obecnie przybywających pod każdym postem to chyba mój rekord od początku pisania. Tak czy siak statystyki to tylko numerki i nawet jeśli byłyby fatalne - pisałabym dalej, tak też robiłam gdy bywało pusto na Kochamy Książki ;)
    Prawdą jest, że ciężko jest znaleźć w blogsferze książkowej prawdziwych czytelników, a nie takich którym zależy tylko na wrzuceniu adresu własnego bloga na zakończenie. Czasem nawet mam wrażenie, że takich czytelników już nie ma, ale wciąż mam nadzieję!
    A co do hejtów - jeśli ktoś pod pozytywną recenzją książki napisze, że była słaba, dno i kilometr mułu ponieważ to nie można powiedzieć, by to był hejt. No, chyba że mowa tutaj o jakimś bezpośrednim obrażaniu, ale z tym się jeszcze nie spotkałam :P
    Pozdrawiam,
    Kochamy Książki

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja dla odmiany nie mogę zgodzić się z punktem pierwszym, przynajmniej w mojej ocenie. Kiedy zaczynałem blogować zareklamowanie się było moją zmorą, nie wiedziałem, co, gdzie i jak. Wtedy wyświetleń dziennie miałem, ja wiem - 30? A teraz, po blisko roku bloga mogę łatwo stwierdzić, że zareklamowanie się nie jest trudne. Po dodaniu posta, wstawiam go na grupę "Blogosfera książkowa" na Facebooku i na tym polega cała ta filozofia, a wyświetleń dziennie około 130.
    Jeśli chodzi o drugi punkt to z tym się po prostu nie da walczyć. Sam uwielbiam, jeśli ktoś doda mi strasznie długi komentarz, bo to nie tylko motywuje, ale pokazuje, że ta osoba naprawdę przeczytała ten wpis, a mam takie wrażenie, że 3/4 ludzi, którzy wchodzą na moją stronę po prostu nie czytają postów tylko od razu komentują. To strasznie dołujące.
    Hejty. Ja osobiście się jeszcze z nimi ani razu nie spotkałem, ale po prostu nie warto przejmować się czymś takim.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
    czytamboczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozumiem reklamę na samym początku blogowania. Dzisiaj jest naprawdę cała masa blogów i przebić się na samym początku jest bardzo ciężko. Ale potem na jakoś bloga trzeba bardzo mocno pracować i nie zwalniać nawet na chwilę tempa ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Masz bardzo trafne przemyślenia. No cóż, komercja ogarnia nas wszystkich, tak samo jak reklamy. Ja jednak nie patrzę na licznik odwiedzin czy komentarze - staram się wchodzić na blogi nowe, ale mam swoją listę na które wchodzę za każdym razem gdy pojawi się jakiś post.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zgadzam się z wszystkimi trzema punktami. Reklama swojego początkującego bloga jak najbardziej jest potrzebna, jednak nienawidzę komentarzy w stylu "obserwuję! Zapraszam do siebie! Mój blog jest taki super, że po prostu musisz tam wejść!". Oczywiście wyolbrzymiam, jednak komentarze, które składają się wyłącznie z reklamy mają skutek odwrotny do zamierzonego. Zamiast zachęcać do wejścia na dany blog, odstraszają. Link do swojej strony na końcu w zupełności wystarczy. Wolę mieć małą grupę zaufanych i stałych czytelników niż setki przypadkowych osób, które wejdą na mój blog raz i nigdy na niego nie wrócą :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pierwsze dwa punkty znam bardzo dobrze. Szczególnie, gdy jakaś osoba wpadnie na mój blog po raz pierwszy, to zawsze jej komentarz jest w stylu "No...hehe...fajny post... moje 124156 linków". Niestety taka jest bolesna rzeczywistość. Chociaż teraz już to raczej się nie zdarza, bo osoby, które komentują moje posty, to blogerzy, których już w jakimś stopniu "znam", bo od jakiegoś czasu odwiedzamy nawzajem swoje blogi. A co do niedoceniania czyjejś pracy, nie raz mam tak, że po prostu nie wiem, co napisać, bo nie znam/nie czytałem/ nie oglądałem danej rzeczy, książki/ filmu itp. Staram się po prostu wtedy docenić to, że ktoś włożył trud w napisanie, między innymi też dla mnie, tej recenzji. A co do hejtu, to nigdy nie miałem takiego hejtu w całym tego słowa znaczeniu. Jedyny hejt, jaki miałem w całej swojej historii blogowania, to pierwsze komentarze jednej z osób, którę są teraz moimi stałymi czytelnikami. Jednak było to była w pewnym sensie bardziej niewygodna dla mnie ktrytyka niż typowy hejt. W sumie fajnie, że napisałaś taki post, bo nie dość, że poruszyłaś bardzo istotny temat, który, idę o zakład, dotyczy całej blogosfery, to jeszcze zmotywowałaś mnie do napisania w pełni wyczerpującego komentarza. Mam nadzieję, że ten post w jakimś stopniu zmieni blogową rzeczywistość. Dobrze, że wyraziłaś swoje zdanie.

    Pozdrawiam!

    PS: Nie wkleję linku do siebie, bo po prostu pod tym postem w moich oczach byłoby to zupełnie bezczelne. Jeśli będziesz chciała, to sama do mnie zajrzysz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zgadzam się ze wszystkim o czym napisałaś. W blogosferze jestem od niedawna, ale już zdążyłam zauważyć, że aby blog był widoczny i miał komentarze trzeba wklejać linki gdzie tylko się da. Ja staram się odwiedzać codziennie albo prawie codziennie posty, które wyświetlają mi się na stronie głównej bloggera. Komentuję posty bo wiem, że to wyraz mojego szacunku a także uznania dla pracy drugiej osoby. Cieszę się również, że pod moimi postami zawsze znajdą się komentarze stałych czytelników. To bardzo motywuje bo widzę, że skoro osoba często komentuje to co napisałam, to znaczy że podoba się jej to co piszę :)
    Pozdrawiam Cię i zostaję u Ciebie na dłużej ;* Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja na szczęście z hejtami nie spotkałam się jeszcze w NASZEJ blogosferze, bo ogólna blogosfera to temat inny.

    OdpowiedzUsuń
  20. Najbardziej zgadzam się z pierwszym punktem. Niestety, gdy czasami przed dłuższy czas nie wchodzę na bloga i nie piszę komentarzy pod postami innych osób, to gdy wreszcie dodaję swojego posta, nie ma pod nim zbyt wielkiej ilości komentarzy. /Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie widziałam jeszcze hejtowanych blogów na sferze o książkach, ale może po prostu nie zauważyłam tych hejterów. A co to promowania się to niestety prawda. Ludzie często piszą byle co i wklejają linki do siebie, zamiast docenić pracę i przeczytać post.

    OdpowiedzUsuń
  22. Z ta reklamą to masz absolutną rację. Jeśli sama nie pomęczę się i nie pozostawiam po sobie wielu śladów w internecie na wielu stronach, mój blog świeci pustakami, nikt nie zagląda, nikt nie komentuje... Az przykro... Czuję, że moja praca idzie na marne. Rozumiem, że trzeba też zaglądać do innych i dzielić się swoimi spostrzeżeniami, opiniami... No ale bez przesady. Nie można przecież spędzać całego dnia w internecie nad reklamami swojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  23. To takie smutne, a takie prawdziwe...

    OdpowiedzUsuń
  24. Niedawno założyłam bloga z recenzjami i mam porównanie jeżeli chodzi o sytuację w blogosferze teraz a 5 lat temu, kiedy prowadziłam pierwszego bloga. Wtedy było tak, że nowe blogi były komentowane, autorzy udzielali sobie nawzajem rad itd. Teraz wydaje mi się, że blogerzy są bardziej zamknięci, komentują i piszą tylko z "dużymi" blogami, jakby bali się, że nowi blogerzy nie wiem mogą ich wygryźć? W każdym razie na pewno jest inaczej niż było.

    OdpowiedzUsuń
  25. Zgodzę się się w zasadzie ze wszystkim, choć znawcą nie jestem, gdyż dopiero raczkuję, huh. Przyznam szczególną rację co do ,,komentarzy nie dających motywacji" i dodam do tego swoje własne odczucie. O ile jestem w stanie jeszcze przełknąć nic nie wnoszące zdanie pokroju przytoczonego w tekście, to po prostu nie zdzierżę tego jak ktoś robi to specjalnie tylko po to, by móc wkleić link do własnego bloga, ugh. To automatycznie odbiera moją chęć do zajrzenia. Odwiedzam profile wszystkich komentujących, lecz te omijam szerokim łukiem. Nie ma chyba lepszego sposobu na zrażenie mnie do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  26. Z hejtem to zależy, czy piszemy "książka jak dla mnie była słaba, nie podobało mi się to i to" a jak napiszemy "jak można czytać takie dno i jeszcze to zachwalać". Z tym drugim spotykam się na szczęście rzadko:)

    OdpowiedzUsuń