Po straszliwych wydarzeniach jakie miały miejsce pod Górą, Feyra wreszcie ma szansę zaznać nieco spokoju w pięknym Dworze Wiosny u boku ukochanego Tamlina. Dziewczyna niestety z każdym dniem czuje się coraz gorzej z powodu nękających ją lęków, koszmarów. Mogłoby się wydawać, że dzięki opiekuńczości jej przyszłego męża, ma szansę wyjść z traumy, ale jednak nie jest to takie łatwe, gdy staje się ona jedynie ozdobą na Dworze. Podczas jednej z ważniejszych uroczystości zjawia się nieoczekiwany gość, który przyszedł po swoją zapłatę. Jest nim Rhys, czyli książę Dworu Nocy, którego mieliśmy okazję już spotkać w poprzedniej części. Wykończona ciągłymi przyjęciami Feyra, ląduje w przepięknym miejscu, gdzie ma poznać okrutnego księcia, a tym samym przygotować się na zbliżającą się wojnę.
"Za gwiazdy, które słuchają. I marzenia, które się spełniają."
"Dwór mgieł i furii" zdecydowanie prześciga poziomem pierwszą część! Sarah J. Maas postawiła poprzeczkę niezwykle wysoko, przez co teraz uważam, że "Dwór cierni i róż" był zwyczajnie nudny w porównaniu z tym tomem, który powalił mnie na kolana! Niezwykle cieszyłam się, gdy wreszcie miałam w rękach to wielkie tomisko, ale gdy przerzuciłam ostatnią stronę tej historii poczułam jedną wielką pustkę, z którą będę musiała żyć znowu przez kilka miesięcy.
Ilość naszych bohaterów nie zmieniła się jakoś diametralnie, jednak ich zachowania wprawiły mnie w osłupienie. Oczywiście główną postacią jest jak zawsze Feyra, która w "Dworze mgieł i furii" złamała mi serce. Jest to jedna z moich ulubionych bohaterek, więc trudno mi było czytać jak bardzo cierpi w Dworze Wiosny, który na początku wydawał się pięknym miejscem. Maas oczywiście nie zrobiła z niej załamanej dziewczynki jak to robią niektórzy autorzy, ale postawiła ją na nogi i pokazała, że kobieta może mieć jednak jaja!
W "Dworze cierni i róż" byłam kompletnie zakochana z Tamlinie! Uważałam go za chodzący ideał, przy którym sama mogłabym spędzić wieczność, ale teraz? Uciekłabym od niego przy pierwszej lepszej okazji! Pod wpływem szaleńczej miłości do Feyry stał się kimś całkowicie innym, w pewien sposób okrutnym i powiem szczerze, że w wielu momentach miałam ochotę wskoczyć do książki i dać mu nią kilka razy przez łeb, by przejrzał na oczy jakim dupkiem się stał!
No i na koniec zawsze musi być apetyczna wisienka, prawda? Z Rhysem mieliśmy już styczność pod koniec pierwszej części, jednak nie była to postać, którą poznalibyśmy od początku do końca. Jedyne co było o nich wiadome to, to że jest okrutnikiem bez serca, który nie zasługuje na życie. W tej książce Rhysand wysunięty jest razem z Feyrą na pierwszy plan, dzięki czemu mamy szansę zapoznać się z historią mężczyzny, z tym jaki naprawdę jest. Osobiście uważam, że jest to najlepiej wykreowana postać i dałabym wszystko, żeby taki fae siedział teraz koło mnie! Rhys jest mój dziewczęta! ;)
Nie myślałam, że "Dwór mgieł i furii" będzie aż tak dobry! Pierwsze część skupiała się na tej stronie romantycznej, gdzie śledziliśmy przede wszystkim losy miłosne Feyry i Tamlina i dopiero na końcu otrzymaliśmy pojedynki, szalone zwroty akcji. Tutaj przez całą książkę coś się dzieje, cały czas zasypywani jesteśmy nowymi wydarzeniami, które zagwarantują czytelnikowi śmiech, płacz, uśmiech na twarzy, czyli wielką mieszankę wybuchową.
Aktualnie jestem w tym stanie, gdzie posiadam kaca książkowego. Nie mam pojęcia co myśleć o całym zakończeniu, które wprawiło mnie w osłupienie, ale mam nadzieję, że trzecia część będzie kompletnym szaleństwem i powali mnie na łopatki!
A wy jakie macie wrażenia po tej części? Zszokowani tak samo jak ja? :)
Właśnie niedawno kupiłam pierwszy tom. Mam nadzieję, że mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zapoczytalna.blogspot.com
To już ten czas, że powinnam zaszyć się w jaskini, bo to będzie jedyne usprawiedliwienie, że jeszcze nie czytałam ACOTARów
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
Ja po pierwszej części nie za bardzo przepadałam za Tamlinem, ale nie podobało mi się to, co autorka z nim zrobiła. Wyobrażałam sobie Maas, która siedzi i rozkminia: "co zrobić, aby Feyra znienawidziła Tamlina, aby mogła być z Rhysem? Aaaaa zróbmy z niego potwora!". I już po problemie :/ Denerwowało mnie to, bo miałam wrażenie, że autorka powiela to, co zrobiła z Chaolem w "Szklanym tronie". Tak, jakby nie miała innych pomysłów, albo uznała ten za tak genialny, że postanowiła go powielać w nieskończoność. Ale dosyć marudzenia, bo brzmię tak, jakby książka mi się nie podobała, ale to nieprawda ;) Była świetna i zakończenie też zwaliło mnie z nóg. Chcę więcej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
houseofreaders.blogspot.com
PRZECZYTAŁAM TĘ KSIĄŻKĘ JUŻ JAKIŚ CZAS TEMU, A NADAL CHCĘ PŁAKAĆ I JEDNOCZEŚNIE SKAKAĆ Z PODEKSCYTOWANIE NA SAMĄ MYŚL O NIEJ! Wybacz za capslock - emocje. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
moonybookishcorner.blogspot.com
Ohh! Już nie mogę się doczekać, kiedy wezmę ją w swoje ręce!
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie czytałam, ale chyba musze w końcu poznać się z tą serią. :)
OdpowiedzUsuń