"Ania, nie Anna" to serial od Netflixa, który opowiada historię dobrze znanej nam rudowłosej dziewczynki. Serial miał swoją premierę 19 marca 2017 roku i od tego czasu robi furorę u widzów bez względu na ich wiek!
Zapewne każdy z nas zna historię młodej i dość charakterystycznej sierotki, która pewnego dnia za sprawą dziwnej pomyłki trafia pod dach dwójki starszych ludzi. Maryla jest wściekła widząc dziewczynkę zamiast chłopca, który miał pomagać jej bratu w gospodarstwie, dlatego też postanawia, że następnego dnia o świcie Ania wróci do sierocińca. Załamana nastolatka nie traci jednak nadziei i postanawia przekonać do siebie kobietę, by ta zatrzymała ją u siebie i dała prawdziwy dom. Mimo wielu przeciwności Maryla dostrzega w Ani coś wyjątkowego, dlatego daje rudowłosej szansę. Niestety dziewczynka nie ma łatwego życia przez złośliwość sąsiadów z małego miasteczka i okrutne zachowanie rówieśników, którzy nie potrafią zrozumieć, że ta miała niezwykle trudne dzieciństwo.
Nigdy nie przepadałam za "Anią z Zielonego Wzgórza" i męczyłam się podczas jej czytania. Ania swoją wyjątkowością od czasu do czasu mnie denerwowała, dlatego też nie myślałam, że spróbuję poznać na nowo jej historię, ale w nieco innej formie! Co teraz o tym myślę? Na pewno jest to serial warty obejrzenia przez człowieka w każdym wieku i już nie mogę się doczekać dalszych losów naszych bohaterów!
Obsada serialu została dobrana IDEALNIE! Nawet nie wiem co powiedzieć na jej temat! W rolę głównej bohaterki wcieliła się 13-letnia dziewczyna - Amybeth McNulty, którą podziwiam za kawał dobrej roboty, mimo tak młodego wieku. Myślę, że niejeden dorosły już aktor z długą listą filmów na koncie może pozazdrościć jej cudownej gry aktorskiej i wczuwania się w graną postać! Na pewno już za niedługo usłyszy o niej większa ilość ludzi!
Reszta osób, które możemy spotkać w serialu, równie świetnej poradziły sobie w swoich rolach! Moim zdaniem dobór całej obsady jest na bardzo wysokim poziomie i sama nigdy jeszcze nie byłam aż tak z niej zadowolona! Tutaj należą się naprawdę wielkie brawa!
Kolejnym punktem o którym muszę wspomnieć to sama czołówka, która strasznie mnie urzekła. Panuje w niej prostota, delikatność, ale zarazem potrafi zachwycić oglądającego swoją magią, którą ma w sobie. Myślę, że w ten sposób idealnie został oddany charakter Ani. Cały serial posiada tego typu cechy, dlatego uważam, że czołówka idealnie pasuje do całości!
Myślę, że dla czytelnika i przede wszystkim fana przygód Ani, ważne jest czy serial jest zgodny z książką, czy też starszymi wersjami filmów. Tutaj śmiało mogę powiedzieć, że podobieństwo jest ogromne i twórcy serialu dopilnowali, by dużo szczegółów do siebie pasowało. Teraz, gdy patrzę na serial sama nie mogę uwierzyć, że jeszcze kilka lat temu marudziłam podczas czytania powieści Lucy Maud Montgomery. Jestem po obejrzeniu pierwszego sezonu, zakochałam się w nim bez reszty, dlatego też postanowiłam przedłużyć sobie przyjemność i na nowo rozpocząć czytanie "Ani z Zielonego Wzgórza". Dla cudownego klimatu, świetnych aktorów i przede wszystkim przyjemnych przygód warto usiąść przed ekranem i zatracić się w świecie rudowłosej Ani!
Netflix umie robić seriale ;) Ani jeszcze nie oglądałam, ale muszę przyznać, ze coraz bardziej mnie kusi.
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko pierwszy tom przygód Ani i pamiętam, że mi się podobał, więc muszę kiedyś obejrzeć ten serial ;)
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Gilbert i Ania wygrali ten serial! Uwielbiam ich za grę aktorską, obecność i relację jako stworzyli. Czekam na rozwój i kolejne sezony
OdpowiedzUsuńZmian trochę było, ale nie przeszkadzały mi, tylko wzbogacały całą historię!
Lubię zarówno książkę, jak i film. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: dawno mnie tu nie było i dopiero teraz widzę nowy wygląd bloga. Super jest. Bardzo pasuje do tematyki, którą się zajmujesz ;)
OdpowiedzUsuńPo drugie: bardzo dobrze napisany post, naprawdę, rozwijasz się.
Po trzecie: słyszałem o tym serialu, jednak znałem tylko jego tytuł, nie wiedziałem, o czym jest. Szczerze, nie pomyślałem, że jest o Ani z Zielonego Wzgórza. Jednak bardzo mnie zaciekawiłaś i pewnie go obejrzę. Pamiętam, gdy jeszcze w podstawówce przerabialiśmy tę lekturę...Nawet milo mi się czytało xd
Pozdrawiam! ;D
http://subiektywniekrystix.blogspot.com/
Ja też nigdy nie przepadałam za "Anią z Zielonego Wzgórza" i przyznam, że na początku niezbyt ciągnęło mnie do serialu, ale chyba jednak zaczynam się do niego przekonywać. Ciągle spotykam się z dobrymi opiniami na jego temat, więc może jednak warto dać mu szansę. Kto wie, może tak jak Ty, po obejrzeniu przekonam się także do tego, aby ponownie sięgnąć po książkę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!♥
Książkę czytałam i uwielbiam <3. A serial mam do obejrzenia, chociaż przyznam się, że bardzo się boję, że się rozczaruję ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
O kurczę, muszę to obejrzeć! <3
OdpowiedzUsuńhttps://podroozdokrainyksiazek.blogspot.com
Uwielbiam Anię z Zielonego Wzgórza <3 Za to nie lubię oglądać seriali :/ I nie wiem czy da się to połączyć, ale moja miłosc do Ani chyba zwycięży i spróbuję... :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com
Jako wielka fanka Ani muszę powiedzieć, że zdecydowanie się zawiodłam na tym serialu. Tak BOLEŚNIE ODBIEGA OD KSIĄŻKI, aktorzy moim zdaniem nie pasują do ich książkowych pierwowzorów (a naczytałam się trochę tym na kim wzorowała się L.M.M.), a sporej części postaci nie ma. Obejrzałam całość i teraz muszę leczyć żal do twórców o to jak potraktowali moją "bratnią duszę".
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)
P.S. Jeśli ktoś chce dowiedzieć się dokładniej co mi w serialu nie pasowało to zachęcam do zajrzenia na bloga, bo za około tydzień na pewno pojawi się notka na ten temat.
Ten serial jest po prostu piękny, cudny, wyjątkowy. I mam gdzieś, że praktycznie co drugi odcinek jest wyjęty z pupy i nie trzyma się oryginału. GILBERT <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To Read Or Not To Read