piątek, 7 lipca 2017

Czytanie jako obowiązek, a nie jako przyjemność

Zapewne w życiu każdego blogera nadchodzi ten cudowny czas, gdy wreszcie zostajemy zauważeni przez wydawnictwa. Są dwie opcje...albo to my wzięliśmy się do roboty i napisaliśmy do wydawnictwa, które najbardziej przykuło naszą uwagę lub czekamy, gdy ludzie z niego sami zainteresują się blogiem oraz naszymi recenzjami.

Założyłam bloga, by dzielić się z innymi czytelnikami moją opinią na temat danej lektury i na początku w ogóle nie myślałam o współpracach, ponieważ nie miałam zielonego pojęcia, że ja też mogę kiedyś z jakimś wydawnictwem pracować. Myślałam, że jest to nieosiągalne dla mojej strony! Po kilku miesiącach zapoznałam się z blogosferą i postanowiłam, że ja również spróbuję się nieco rozwinąć i pójść naprzód, pisząc do wydawnictw propozycję o współpracy, na którą zaczęłam mieć dużą chrapkę. W końcu który czytelnik nie chciałby dostawać "darmowe" książki? Z czasem zaczęło przybywać wydawnictw, a tym samym kolejnych lektur, które zaczęły piętrzyć się na półkach! I wtedy właśnie czytanie zaczęło stawać się moim obowiązkiem....

Znalezione obrazy dla zapytania work gif

Do czego zmierzam? Jeżeli śledzicie mojego bloga, wiecie że ostatnio bardzo długo mnie tutaj nie było. Nie udzielałam się ani na bloggerze, ani IG...po prostu na jakiś czas zniknęłam z życia książkowego. Moim jedynym wytłumaczeniem tej nieobecności jest jedynie lenistwo oraz kryzys książkowy, który ciągnął się za mną niemiłosiernie długo. Dlaczego tak się stało? Tak jak napisałam nieco wyżej - czytanie stało się dla mnie męczącym obowiązkiem, dlatego postanowiłam się nieco od tego na jakiś czas oddalić, by później wrócić pełna sił i chęci do dalszej pracy.

Na początku mogłoby się wydawać, że współprace mają jedynie zalety i nie można na nie narzekać. Ja również tak myślałam, ale do czasu kiedy nie zaczęły napływać do mnie stosy książek, które wołały jedynie "MUSISZ MNIE PRZECZYTAĆ! CZYTAJ, BO TERMINY GONIĄ!". Bywało tak, że niejednokrotnie sama zgadzałam się na kolejne lektury, ale bywało i tak, że paczka z książką przychodziła bez żadnego powiadomienia lub też zwykłego pytania od wydawnictwa czy mam na nią ochotę. To przyczyniło się do coraz to większego stresu związanego z terminami, w których oczywiście musiałam się zmieścić, dlatego też zaczął się jeden wielki wyścig z czasem. W tamtym momencie historie napisane przez autorów w ogóle mnie nie cieszyły, nie ciekawiły oraz nie przenosiły do danego świata. Byłam po prostu przez ten cały czas we własnym pokoju z paniką w głowie, że nie zdążę wywiązać się z obowiązku.

Znalezione obrazy dla zapytania work gif

Czasami trzeba powiedzieć sobie "STOP" i zastanowić się, czy na tym nam zależało przy zakładaniu bloga. Po co go w ogóle założyliśmy? Dla własnej przyjemności z czytania, a następnie dzielenia się informacjami o książkach z innymi czytelnikami czy raczej dla kolejnych to współprac? Teraz siedzę przed laptopem pisząc ten post i dopiero w tym momencie uświadomiłam sobie jak bardzo przesadziłam biorąc sobie na głowę tak wiele obowiązków w jednym czasie. Aktualnie ogarnęłam się z kryzysu czytelniczego i na nowo powróciłam pełna sił i przede wszystkim chęci do przeżywania świetnych przygód stworzonych przez naszych ukochanych pisarzy!




Jakie jest wasze zdanie na temat współprac? Wam też zdarzył się tego typu kryzys przez zbyt wielki natłok obowiązków związanych z kolejnymi książkami od wydawnictw? Dzielcie się swoim zdaniem w komentarzach! :)


11 komentarzy:

  1. Bardzo mądry post! Miałam przez pewien czas tak mniej więcej w maju tego roku, że pełno obowiązków miałam związanych ze szkołą, bo gonił mnie czas z ocenami i wszystkim, a to miało wzgląd na wycieczkę na początku czerwca, więc musiałam szybko zamknąć oceny wahające się to do tego za dużo książek miałam i panikowałam, że nie zdążę. Jakoś się udało, teraz w wakacje jest więcej czasu, więc samo z siebie jest też trochę lepiej, choć chyba znowu zaczynam wchodzić w błędne koło bo ma kolejne trzy do przeczytania, a czas goni... Wiem jedno, jak je wszystkie skończę to robię przerwę. Współprace to korzyści, ale także i presja. Trzeba z głową planować czas przeznaczony na czytanie :)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
  2. Co racja to racja. Ja na razie nie współpracowałam z żadnym wydawnictwem (myślę, że za jakiś czas spróbuję, ale na razie skupiam się na rozwinięciu bloga) , ale wiem jak to jest gdy pożyczy się od kogoś książkę i ten ktoś się pyta co chwilę jak nam idzie z czytaniem, albo coś i czyta się trochę na siłę.
    xoxo
    L. (http://slowotok-laury.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mądry, dojrzały wpis. Ja sama nie mogę się na ten temat aż tak dużo wypowiedzieć, ponieważ mam nawiązaną współpracę tylko z jednym wydawnictwem i nigdy jeszcze nie czułam "noża" na gardle. Ale własnie - najważniejsze jest, żeby czytać dla przyjemności, a nie mając nad głową myśl, że trzeba szybko, szybko uporać się z lekturą.

    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze napisane! Czytanie ma sprawiać przyjemność, ma nas zabrać do innego świata i oderwać od codzienności. Bo co to za przyjemność, kiedy czyta się na czas? Cieszę się, że udało ci się wyjść z kryzysu i mam nadzieję, że teraz będziesz czytać chętnie a nie obowiązkowo.
    Jeśli chodzi o współprace to miałam taki moment gdzie pomyślałam, że fajnie byłoby coś dostać, szczególnie nowość, albo przedpremierowo jako jedna ''z pierwszych''. Fajnie było by dostać coś co kocham, w zamian za przeczytanie (bo opinię i tak bym napisała). Jednak nie zdecydowałam się nigdy sama napisać do wydawnictwa z propozycją współpracy i szczerze mówiąc nie zamierzam póki co. Jedno wydawnictwo często wysyła mi maila z propozycją, ale jestem pewna, że wysyłają to ''masowo''. Niby jest zdanie ''w razie pytań proszę pisać'' a jak kiedyś zapytałam jaki przypuszczanie miałabym czas na przeczytanie i napisanie opinii, to zignorowali mnie i nie odpisali. Maile do teraz jednak przychodzą. Ciekawe czy jakbym wysłała adres, to dostałabym książkę czy nie.. Jednak nie zamierzam sprawdzać, bo nie są to książki, które czytam na co dzień, a na siłę brać też nie będę. Jak przeglądam ''stosiki'' innych blogerów, często się zastanawiam, czy na serio każda książka od wydawnictwa ich interesuje, czy biorą bo ''za darmo''. Nie przesadzam teraz pisząc, że miesięcznie otrzymują ok. 20 książek do recenzji. Dla mnie nie byłoby to wykonalne, więc dziwi mnie nieco ten ogrom. To nie moja sprawa, ale często widać, że blogerzy skupiają się na ilości, nie jakości.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie miałam książkowych współprac. Miałam jedną, jednorazową i to było naprawdę świetne dostać darmową rzecz. Jeśli chodzi o książki.. takiej sytuacji nie miałam, ale staram się sobie to wyobrazić i to musi być naprawdę trudne. A czytanie powinno być przyjemnością nie przykrym obowiązkiem.

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Współprace są ciekawą odskocznią dla blogera bo mogą pokazać inną perspektywę czy czegoś nauczyć. Jednak nie wypada się nimi zasypywać. Dla mnie blog to miejsce w którym pisze to co myślę, dla siebie, kiedy mi się podoba, bez żadnej presji. Nie ma mowy żebym to zmieniła!
    Czytanie zawsze mi towarzyszyło staram się nie zepsuć tego hobby!
    Dołącz do wymiany pocztówkowej!

    OdpowiedzUsuń
  7. Też tak miałam na początku, ale przeszło mi, wybieram dosłownie 1 książkę na 10 mi zaproponowanych i nic nie czytam na siłę. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pamiętam, że na początku byłam tak podjarana współpracami, że w ogóle nie myślałam. Teraz zdecydowanie bardziej przykładam wagę do tego, co biorę do recenzji

    Pozdrawiam!
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
  9. Post porusza ważny temat :) póki do książki sięga się z przyjemnością to czytanie jest świetnie spędzonym czasem. A gdy już musimy to zrobić to nie czerpie się przyjemności z tego. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie współprace są bardzo dobrane, tylko te, które sprawiają mi przyjemność i są faktycznie dla mnie interesujące. Nie recenzuję np. książek, których nigdy nie chciałabym przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń